Ostatnio w Polsce dzieje się bardzo dużo, a do władzy dochodzą ludzie z korzeniami niemieckimi - mający kiedyś dziadka w Wermachcie. Trzeba trochę przypomnieć sobie historię, tę dalszą i bliższą........
Arthur Greiser 1933 r. objął najpierw stanowisko wiceprezydenta, a rok później prezydenta gdańskiego Senatu Wolnego Miasta Gdańska.
10 czerwca 1942 r.
"Trzeba samemu poznać ten naród, aby móc go właściwie ocenić. Kieruje się
innymi przekonaniami niż my. Proszę Państwa o właściwą ocenę. Polak, nawet
jeśli sam z siebie odczuwa pragnienie przyzwoitości, ma inną mentalność.
Dopóki będzie przez nas surowo i sprawiedliwie traktowany, dopóty
pozostanie uczciwy. Straci swoją uczciwość i uświadomi sobie swoją podstępną i przebiegłą
naturę w tym samym momencie, gdy zda sobie sprawę, że stajemy się miękcy
i słabi. Ma też zupełnie inny stosunek do kwestii życia codziennego
i do kultury w Europie. Dla każdego porządnego i kulturalnego
człowieka jest rzeczą oczywistą, że nie należy się obżerać i upijać. Dla
Polaka to najwyższa satysfakcja, najwspanialsze uczucie, kiedy może się upić
i nażreć jak świnia. Takim samym brakiem umiaru, przeniesionym na
płaszczyznę polityki, odznaczała się zwłaszcza klasa rządząca tego narodu.
Przed wybuchem wojny chcieli dotrzeć aż do Berlina – i oczywiście do Prus
Wschodnich oraz Śląska, nie mówiąc o Gdańsku. I było całkiem jasne,
że na Szczecinie nie mogło się skończyć. Tak jak przeciętny Polak nie jest
w stanie zachować umiaru podczas jedzenia, tak i ci panowie stracili
wszelką miarę. Znając tę mentalność, zaraz po wkroczeniu wojsk niemieckich
zebrałem Niemców, którzy pozostawali w Poznaniu. Było ich już tylko 2400.
Kiedy się zebrali, przedstawiłem tezę, która do dzisiaj jest aktualna
i zawsze taka będzie. Brzmi ona tak: Niemiec jest tutaj panem,
a Polak sługą. Jest to najprostsza, ale najbardziej rozsądna teza
polityczna, według której można podejmować działania wszędzie. Nawiasem mówiąc,
teza, przy której Polak czuje się absolutnie komfortowo. Nie uwierzą Państwo,
jak komfortowo szerokie masy czują się przy tak postawionej tezie. Częścią naszego
przywództwa jest uświadomienie sobie, że jako panowie musimy dokonywać
większych czynów niż słudzy. Przywództwo to trzeba sobie ciągle wypracowywać
i zdobywać. A jeśli potem pan bije swojego sługę, co czasem jest
niezbędne, to nie dlatego, że to sługa, ale dlatego, że jest leniwy i nic
nie robi. Ukarany czuje wewnętrzne wyzwolenie i wraca do pracy. Oczywiście
nie mogę żadną miarą tolerować i patrzeć, że słudzy mają przywódców
politycznych, ponieważ ci przywódcy tylko podżegaliby ich przeciwko panu,
i jest rzeczą oczywistą, że takich ludzi należy eliminować."
W grudniu 2023 mianowano nowego Gauleitera z Sopotu, który w listopadzie 1987 r tak mówił o polskości.
"Polskość jako zadany temat... Wydawałoby się: tylko usiąść i pisać. A tu pustka, tylko gdzieś w oddali przetaczają się husarie i ułani, powstańcy i marszałkowie, majaczą Dzikie Pola i Jasna Góra, dziejowe misje, polskie miesiące, zwycięstwa i klęski. Zwycięstwa?
Jak wyzwolić się z tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń? Polskość to nienormalność - takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu.
Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg co jeszcze wie wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię (nie chcę mimo wszystko?), wypaliły znamię i każą je z dumą obnosić. Więc staję się nienormalny, wypełniony do granic polskością, i tam gdzie inni mówią człowiek, ja mówię Polak; gdzie inni mówią kultura, cywilizacja i pieniądz, ja krzyczę Bóg, Honor i Ojczyzna (wszystko koniecznie dużą literą); kiedy inni budują, kochają się i umierają, my walczymy, powstajemy i giniemy.
I tylko w krótkich chwilach rozważamy nasz narodowy etos odrobinę krytyczniej, czytamy Brzozowskiego i Gombrowicza, stajemy się normalniejsi. Jest jakiś tragiczny rozziew w polskości - między wyobrażeniem a spełnieniem, planem a realizacją. Jest ona etosem pechowców, etosem przegranych i zarazem niepogodzonych ze swą przegraną. Wolność jest w nim wartością najwyższą [...wycięte przez cenzurę] porywa się na czyny wielkie z mizernym zwykle skutkiem. Polskość w rzeczy samej jest nieadekwatną do ponurej rzeczywistości projekcją naszych zbiorowych kompleksów. Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski tej na ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia i prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem."
Taki człowiek zostaje wybrany, aby rządzić Polską. Nigdy Niemiec nie będzie pluł nam w twarz. Przerabiali to nasi ojcowie i dziadkowie w czasie II Wojny Światowej. Nigdy więcej !.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz