wtorek, 19 grudnia 2017

Ustawa dekomunizacyjna.

Ostatnio odbyła się Sesja Rady Miasta (18.12.2017) i wyszedł opór do Ustawy Dekomunizacyjnej. Miasto chce iść do Sądu, aby wyjść jak to mówią z "honorem". Aby bronić Ulicy Stanisława Rolbieckiego, żeby jej nie zmieniać na Rotmistrza Pileckiego. Trochę może dziwić że użyto słowa "honor" bo chyba nie wiedzą co to jest. Najlepszym przykładem HONORU był Rotmistrz Pilecki, a nie Rada Miasta z takim podejściem. Przez długie lata ta "honorowa" Rada uznawała za Godło RP drzeworyt przedstawiający orła. Nikt nie miał pojęcia że Godłem Rzeczpospolitej Polskiej jest Biały Orzeł na Czerwonym tle ze Złotą Koroną. Mieli opory aby takie Godło umieścić na Sali Obrad w Ratuszu. Nawet imieniem Rotmistrza nie chcieli nazwać wtedy nowo wybudowanego Ronda przy Technikum Nr 2. Wybrali imienia "Chojniczan" odrzucając propozycję Stowarzyszenia FZGT które optowało za nazwą Witolda Pileckiego. Jak widać Rotmistrz Witold Pilecki nie jest w Chojnicach godnym patronem jakiejś ulicy czy placu. Ta obecna Rada ma ogromne opory i wzbrania się i broni jakimś urojonym w ich głowach honorem. Honor odzyskają dopiero na sali rozpraw, po przegranej batalii o ulicę. Jaskrawym przykładem ich idoli jest data 14 lutego każdego roku. Oddawanie pokłonu żołnierzom Armii Radzieckiej i składanie wiązanek kwiatów. Gdzie pamięć o siostrze zakonnej przez nich zamordowaną - gdzie ?. Jakaś wymuszona jest, w blasku aparatów dla mediów. Tylko jak to nazwać "teatr", bo nic trafniejszego do tego nie pasuje. Burmistrz naszego miasta nie respektuje Ustaw Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej. Czyżby ustanowił u nas autonomię i będzie wprowadzał swoje własne prawa. Jak widać i słychać dekomunizacja powinna objąć również Radę Miasta Chojnice. Sprawa dotyczy myślenia tych ludzi, bo jest to myślenie które broni starego komunizmu.


Sta­ra to praw­da, że w po­lity­ce często mu­simy uczyć się od wrogów. 

niedziela, 17 grudnia 2017

U Zbycha w gminie ciemno !

Jeżdżąc samochodem trasą Chojnice - Silno droga 240, zauważyłem bardzo dziwne zjawisko. Chodzi o odcinek drogi 240 od mostu na Obwodnicy do skrzyżowania koło Szkoły Podstawowej w Pawłowie. Jak sobie zliczyłem jest tam 37 lamp stojących przy tej drodze i mających oświetlać drogę. Tylko że 22 lampy nie świecą, a 15 jakimś cudem biją światłem. Może te 27 lampy to są tylko atrapy i mają tylko stać bo taki jest wymóg ?. Na tym odcinku są 3 przejścia dla pieszych i co budzi zgrozę jedno za łukiem drogi. Dobrze że jeszcze w tych egipskich ciemnościach nie było wypadku gdzie ktoś zginął. Czyżby w gminie ogłoszono 20 stopień zasilania, i wymusza to okresowo wyłączanie lamp. Bo idąc czy jadąc rowerem można, wpaść w niejedną dziurę. Po co ktoś postawił te lampy, na kim spoczywa obowiązek nadzoru. Dokładniej przyglądając się które lampy świecą, a które nie - istnieje pewien logiczny schemat. Trudno uwierzyć że to jakaś awaria, no chyba że celowa. Opowiadanie historyjek że to brak czegoś tam i nie można to potraktuje gromkim wybuchem śmiechu. Podobno główny włącznik tego oświetlenia jest o dziwo w Silnie, jest typu "ręcznego". Jeżeli komuś do głowy przyszło w ten sposób oszczędzać prąd, stwierdzam że jest to chore. Dlaczego nie ma reakcji sołtysa lub kogoś z rady tego nie wiem. Bo nie do pojęcia jest żeby w XXI wieku, robić klimat jak za króla Świeczka. Gdzie ciemno i głucho wszędzie i zadup.e. Chyba że komuś bardzo na tym zależy.

środa, 13 grudnia 2017

Ruch związkowy

Co to jest ?. Obecnie związki to bardziej Agencje Towarzyskie. Za kasę zrobią wszystko, lub inne korzyści dla siebie. Bo pod pojęciem związki to chodzi mi o wodzów. Reszta to banda frajerów. która płaci składki. Wierząc że jak będzie potrzeba, będą ich bronić. Jak wybije wreszcie ta godzina "zero" to związkowe gamonie zachowują się jak strusie. Chowają się i udają głupków, którymi w istocie są tylko nikt nie śmie im tego powiedzieć. W zakładzie są to takie szare eminencje, nie do ruszenia. Zresztą są to stale te same osoby, wybrani do końca świata i jeden dzień dłużej. Mając protekcję pracodawcy, co się dziwić że są niezastąpieni. Wyborcy żyją w świadomości że jak ich nie wybiorą, zakład ogłosi upadłość. Wielkość tych ludzi polega na tym, że mają swoją cenę i tym określają swoją wartość. Członek związku w wyniku takich poczynań swojego guru, w dalszej perspektywie prawdziwie staje się "członkiem". Twardnieje to w momencie "np., redukcja stanowisk lub z przyczyn ekonomicznych itd.". Dalej następuje głucha cisza i zostajesz sam i czar pryska. Ten co pisał ustawę o związkach zawodowych, to pisał ją dla socjalizmu. Ten co by ją miał poprawić, musi ją napisać dla kapitalizmu. Jaki on jest każdy widzi, jednostka się nie liczy. Stajemy się numerkami i mamy pracować i dziękować swojemu chlebodawcy. Nasz los w jego rękach, ale nawet życie.

Więc związki w kapitalizmie się "zeszmaciły" i w niczym nie przypominają tych WIELKICH z lat 80 - tych. Teraz przywódcy związkowi to są dla pracodawcy jak "damy do towarzystwa". Na drzwiach każdego związku powinna wisieć tabliczka "Kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się prawdą". Powiedział to chyba jakiś znany związkowiec ................................................................