czwartek, 24 sierpnia 2017

Życie

Mijają dni miesiące lata. Tak szybko mija czas - tak szybko odchodzą ludzie, tak bliscy nam. Życie jest jak mrugnięcie powieki, dzisiaj jesteśmy, jutro nas już nie będzie.


W 30 minut natura zabiera nam nasz cały świat. Powala lasy domy uśmierca ludzi. Ale ludzi jakich dane było spotkać 15 sierpnia w Rytlu, uświadomili mnie po co tutaj żyjemy. Spotkałem różnych nikogo tak naprawdę nie znałem i pewnie bliżej już nie poznam. Łączył nas tego dnia jeden wspólny cel, chęć pomagania. Bez rozgłosu, bo nie o to w tym pomaganiu chodzi. Chcesz to pomagasz, nadajesz w ten sposób
swojemu życiu jakiś głębszy sens. Tak naprawdę śmieszy mnie nadawanie takim zachowaniom jakby to było coś nadzwyczajnego. To jest ludzkie pomóc jeden drugiemu w potrzebie.

Brodząc po kolana w wodzie, potwornie zmęczony pracą czułem się spełniony. Dali mi w tym Rytlu wszystko czego ja potrzebuje do życia. Wiarę w siebie ale i wiarę w ludzi. Naprawdę było wszystko ; dostałem wodę, jedzenie i to coś. Trudno to opisać słowami, to trzeba poczuć.

 Wartość życia to nie to ile masz,  tylko ile potrafisz z siebie dać  ....

czwartek, 17 sierpnia 2017

Jeden dzień w Rytlu (15.08.2017 r)

Opiszę jeden dzień, czyli 15.08.2017  r. W ten dzień pojechałem do Rytla, wiadomo Sołtys wzywał trzeba było tam być. Wiadomo w jakim celu, nie muszę chyba wyjaśniać NAWAŁNICA. Zapakowałem  swoje "cztery litery" do pociągu TUR i pojechałem, zabierając z domu jedynie siekierę. Pierwsze kroki ze stacji, wiadomo gdzie do Domu Kultury w Rytlu. Tam miałem okazję osobiście zobaczyć sołtysa Łukasza Ossowskiego. Opiszę tutaj jak minął mi jeden dzień  z mojego życia. Dzień wyjatkowy z racji tego co tam robiłem i dla kogo. Niestety będę to robił w etapach i będzie to rozłożone w czasie  - proszę  o cierpliwość.

Tam byłem jednym z wielu, jacy tam przyjechali tego dnia z całej Polski.  Podobno w ciagu całego dnia było tych około 1000 osób.Pan Sołtys podzielił sprawnie nas na brygady (2 pilarzy i 7 osób do pomocy). Może przedstawię moją brygadę ;(Starogard Gdański - 2), (Janikowo 1), (Chojnice - 2),(Gmina Czersk 3 ) - ojciec z synem oraz radny, no i moja skromna osoba.Potem dołączyła do nas bliżej mi nieznana para także swoim samochodem. Dobra razem na początku ekipa liczyła 11 osób. Przepraszam że tak dość ogólnie przedstawiam moich kolegów i jedną  Panią. Zachowam anoninimowość tej całej naszej grupki.
Sołtys nas wszystkich, którzy przybyli poprowadził do pracy. Wziął  jakiś kij i pidoniósł go do góry, i jak kapelmistrz poprowadził nas do pracy maszerując na czele .
Zaczęliśmy rąbać i ciąć na dworcu Rytel Wieś. Następnie pojechaliśmy na Stare Wądoły i czyscilismy drogę na Ostrowy. Dalej skierowano nas na Wielki Kanał  Brdy przy moście kolejowym. Ostatnim miejscem była droga przy dworcu Rytel. Byliśmy dość mobilną brygadą, bo jeszcze byliśmy we wsi Młynki z pytaniem czy komuś tutaj można pomóc.
Na zbiórce o godz 9.00 jak zobaczyłem tych wszystkich ludzi to mnie zamurowało z wrażenia.Tyle osób stało na zbiórce, gotowych pomagać. Harcerze, kobiety z dziećmi  - tam byli wszyscy. Przychodziło bardzo dużo osób z darami : woda, żywność benzynę, olej inne potrzebne rzeczy. Patrząc na to wszystko, można stwierdzić że nie jest tak źle z naszym narodem. Ludzie potrafią drugiemu w nieszczęściu współczuć ale i pomóc.
Będąc na obiedzie w Domu Kultury w Rytlu, dało się zauważyć lansujacych się polityków i to z różnych opcji politycznych. Przed wejściem rozstawione kamery stacji telewizyjnych, to maszerowali przed nimi w białej koszuli z butelką paliwa. Potem wywiadzik jak to poseł przyszedł pomóc. Na wymioty się zbierało, gdy się na to patrzyło. Wiadomo że jak ogłoszono w telewizji że premier przyjedzie do Rytla. To się sporo pojawiło, tych "padalców politycznych". W tym dniu i w takich okolicznościach trzeba by było powiedzieć "wypierdalaj dziadu" i zasadzić kopa na pożegnanie - wiadomo w ktore miejsce.Krążyli tacy pomiędzy Domem Kultury a Sztabem Kryzysowym który był umiejscowiony przy moście. Nie tylko politycy się się tam plątali, ale i powiatowi biznesmeni. Przyjechali się bardziej opalać przy rzece, na oczach gapiów i robić szum wokół swojej osoby niż nas wspierać. Szaraczki taplały się w Wielkim Kanale, po pas w wodzie i wyciągały drzewa. Mokrzy brudni i zmeczeni, ale pełni wiary w to co robimy. A te pajace sobie siedziały  i pierdoliły do kamer jakieś głupoty. Siedziba  Sztabu bardziej przypominała scenę kabaretową. Prawdziwy sztab był w Domu Kultury, tam było czuć ten klimat  oddania i poświęcenia aby coś dobrego zrobić. Tam ludzie działali na zasadzie spontaniczności, że drugiemu trzeba pomóc. Zwykli ludzie nie szukający poklasku i sławy, autentyczni będący sobą .

Zajęci ciężką pracą gdzieś około godziny 16.00, odwiedził nas Pan Leśniczy. Było to w okolicach bloków koło Nadleśnictwa Rytel. Powiedział że mamy się schować w las, żeby kolumna samochodów z Panią Premier nas nie zobaczyła. Mieliśmy się z tego miejsca zabierać. Nikt z nas tego nie rozumiał i nikt nie miał  zamiaru się nigdzie chować. Pracowała razem z nami w tym miejscu, bardzo energetyczna grupa kibiców z Trójmiasta. Więc polecenie Leśniczego, było tylko jego pobożnym życzeniem. W tym miejscu chciałbym pozdrowić sympatyczną grupę z Gdańska. Mieli tyle energi w sobie, że robota szybko szła do przodu. Panowie o ksywach "małpa czy dzik" to zapał mieli do pracy przeogromny. Swoimi samochodami terenowymi wyciągali z lasu drzewa. Pełen szacunek dla nich, pełen podziw.


Opuszczając Rytel, przechodziłem koło mostu na "Berlince" moim oczom ukazał  się stojący tłum ludzi. Wiadomo że koło mostu był umiejscowiony Sztab Kryzysowy. Tłum z minuty na minutę szybko gęstniał, na ulicy "korek" samochodów.  Zapytałem jednego z gapiów na co tak ludzie czekają, tak na marginesie odświętnie ubrani. Odpowiedź była prosta "czekamy na przyjazd do Rytla Pani Premier". Ludzie tracili czas czekając na minutowy przejazd kolumny rządowej, bo tyle mogli tam jedynie zobaczyć. Większość zebradnych to byli mieszkańcy Rytla i okolic. To dla nich ważniejsze było stanie i marnowanie czasu. Moim zdaniem ważniejszym było oczyszczenie Wielkiego Kanału Brdy. Bardzo mnie to zdziwiło, że dla nich ważniejsze było czekanie na takie bzdety. Cała Polska przyjechała pomagać do Rytla, a mieszkańcy poszli stać jak kłody i blokować chodniki i ulicę. Patrząc na to trudno mi to było zrozumieć. Co jest dla nich ważniejsze sprzatanie wsi, albo czy nie pomóc sąsiadom.

Do Rytla przyjechali  zwykli obywatele z całej Polski, przyszli z pomocą mieszkańcom tej wsi. Jest to budujące, że nie jest nam obcy los drugiego człowieka.  Właśnie wtedy gdy tego najbardziej potrzebuje. Ogromny kataklizm który unicestwił  tyle tysięcy hektarów lasów, zniszczył tyle domów i uśmierając 5 osob. Ale nie zabił w nas ducha braterstwa i ludzkiej solidarności. Może ten świat obecnie jest zmaterializowany, gdzie liczy się tylko zysk. Ale tego dnia człowiek człowiekowi był jak brat.

Pomoc innym nadaje życiu głębszy sens, sprawia że można poczuć po co się żyje. Wierzę w to że to co wysyłamy w świat  do nas kiedyś wróci. Pomagając bezinteresownie sprawiamy  że ten świat staje się lepszy, bardziej ludzki. Nawet najmniejeża pomoc jest cegiełką,  która buduje ten właśnie lepszy swiat. Bo inaczej ten nasz ziemski żywot nie miałby sensu.

Pozdrawiam.